Zapraszam na kolejną - piekną widokowo,ale wymagającą trasę. Tym razem pojedziemy
do czeskiego Spindlerowego Młyna przez Przełęcz Karkonoską (w obie strony prawie 70 km).
Trasa wymaga dobrego przygotowania kondycyjnego. Podjazd niebieskim szlakiem na
Przełęcz Karkonoską,to 450 metrów różnicy wzniesień na odcinku niecałych 4km.
Ale zacznijmy od początku. Kierujemy się najpierw do Borowic przez Sosnówkę (odnośnik).
Przy pętli autobusowej w Borowicach jedziemy dalej tą samą drogą (od tego miejsca tak zwana Sudecka Droga)
nieznacznie pod górę w kierunku niebieskiego szlaku,który prowadzi z Przesieki.
Proponuję, jak już tam dojedziemy zrobić krótki odpoczynek przed decydującym starciem. W
idok stromizny szlaku naprawdę może odstraszyć,ale co to dla górali,więc obieramy kurs na lewo i jedziemy.
Nachylenie miejscami sięga 15%,a może i więcej. Szlak jest w całości asfaltowy,ale już trochę dziurawy.
Najgorszy jest początek i koniec. W środkowej części, szlak się trochę wypłaszcza i wskazana
jest zmiana przełożenia na nieco cięższe,żeby utrzymać stały rytm. Końcówka jest według mnie najgorsza.
W końcu się udaje i stajemy przy tablicy informującej gdzie jesteśmy, czyli na
Przełęczy Karkonoskiej na wysokości 1198m n.p.m. Po prawej stronie jest dawny budynek Straży Granicznej (obecnie obiekt hotelowy),
po lewej czeskie schronisko Spindlerova Bouda,a jeszcze dalej po lewej stronie - trochę wyżej polskie
schronisko Odrodzenie,do którego można legalnie dojechać. Na przełęczy czynne jest turystyczne przejście graniczne,
również dla rowerzystów. Warto zabrać ze sobą dowód osobisty. Rozpisałem się,a tu trzeba jechać dalej. Tym razem zjazd - aż 10 km zjazdu z pięknymi
widokami do Spindlerowego Młyna. Centrum tej miejscowości znajduje się na wysokości 700m n.p.m. Niestety,
jest to miejscowość raczej dla bogatszych turystów, a w niedzielę otwartego sklepu spożywczego nie ma co szukać.
Warto zrobić tam dłuższy odpoczynek i zjeść coś energetycznego. Wracać trzeba tą samą drogą niestety.
Podjazd od tej strony nie jest tak stromy,najgorsza jest jednak też końcówka.
Więc znowu stajemy na Przełęczy Karkonoskiej. Można podskoczyć jeszcze do schr. Odrodzenie,
wzbudzając tam niemałą sensację. Jak się już nacieszymy widokami,to jedziemy na dół - ostro na dół.
Nie trzeba nawet kręcić,żeby po kilku sekundach mieć na blacie 60km/h. Przy zjeździe trzeba cholernie
uważać na dziury w asfalcie (wpadnięcie w taką wyrwę,to zapewne koniec naszego pobytu na tym świecie).
Poza tym, szlakiem tym chodzą turyści i czasami zdaża się też samochód albo motor pograniczników lub
obsługi schroniska. Jak już bezpieczne znajdziemy się na Sudeckiej drodze,to proponuję jechać dalej
prosto w dół niebieskim szlakiem do Przesieki i potem przez Podgórzyn do Jeleniej, żeby urozmaicić drogę.
Zjazd przez Przesiekę też bardzo lubię, chociaż występują liczne atrakcje w postaci wiejskich piesków,
które wyskakują pod koła i próbują nas dogonić. Ostani raz jechałem tą trasą podczas
upału w lecie 2003 i to był jedyny przypadek,kiedy kupiłem uskrzydlającego Red Bulla po zjechaniu
do Podgórzyna,bo nie używam tego typu magicznych napoi. Zdjęcia z trasy można obejrzeć w
galerii
Życzę niezapomnianych wrażeń z trasy!